Sesja ślubna we Włoszech: jezioro Como

Rafał Czepiński - fotograf ślubny z Rzeszowa podczas sesji we Włoszech

Ciao!

Dzisiaj opowiem Wam pokrótce o Włoskiej sesji z zaprzyjaźnioną parą: Magdaleną i Jakubem. Przy realizacji pomagały nam jeszcze Justyna i Patrycja, dbając o nienaganny wygląd pary młodej i skutecznie wstrzymując ruch turystów w zatłoczonych uliczkach. Na rejon naszych działań wybraliśmy północną część kraju, region Lombardii a dokładnie okolice jeziora Como z urokliwie położonymi miasteczkami.

Całej ekipie dziękuję za te wspólnie spędzone dni, za zrodzoną dzięki nim miłość do Aperola i za bardzo radosną atmosferę która przełożyła się na efekt zdjęć :)

Poniżej mała część tego, co udało nam się wspólnie stworzyć, zapraszam.

Dlaczego północne Włochy?

Italia to chyba najchętniej wybierany kierunek na zagraniczne sesje ślubne. Powód jest prosty: mamy gwarancję pięknej pogody, dobre połączenia lotnicze i malownicze scenerie. Bez problemu znajdziemy tu blisko siebie plaże, góry i malownicze miasteczka z zabytkową architekturą. Brzmi idealnie, prawda? Narzekać można jedynie na natłok turystów, zwłaszcza w sezonie letnim. Dlatego z Magdaleną i Jakubem wybraliśmy północną część kraju, która wydaje się trochę spokojniejsza niż pozostałe rejony. Owszem, tak się tylko wydaje :)

Sesja ślubna we Włoszech - Varenna - fotograf Rzeszów

Wyjazd na sesję poprzedzamy jak zawsze wspólnym, zdalnym rozeznaniem terenu. Po wielu godzinach przeglądania zdjęć, czytania przewodników i blogów podróżniczych, zdecydowaliśmy się na okolice jeziora Como. Na miejscu do dyspozycji mieliśmy 4 dni, więc nie musieliśmy się spieszyć. Dzień pierwszy przeznaczyliśmy na spokojny spacer, szukając miejsc do których mieliśmy wrócić nazajutrz. Sprawdzałem jak układa się w danych miejscach światło i czy nie zaskoczą nas np. jakieś remonty itp. Lubie robić takie rozeznanie na miejscu bo pozwala efektywnie współpracować ze światłem. Dzięki temu, układając konkretny już plan, mogę dopasować miejsca do pory dnia. No to jedziemy!

Okolice miasta Como i wąwóz Orrido di Bellano

Wczesnym porankiem zaczynamy od – jakżeby inaczej – pysznej włoskiej kawy z widokiem na Alpy. Tzn. kto pije ten pije, bo para młoda się stroi, szykuje i maluje. Ale ja korzystam z pięknych okoliczności przyrody i ostatnich wolnych chwil przed intensywnym dniem. Pierwszy punkt planu to okolice miasta Como, a dokładnie przypadkowo odkryta plaża. Tam szybki (choć niestety trochę spóźniony) wschód słońca i po kilkudziesięciu minutach zmiana miejsca: jedziemy do Bellano, na zdjęcia w wąwozie liczącym 15 mln lat. Działamy dopóki słońce nie stanie się już zbyt ostre. W przerwie od zdjęć dziewczyny się opalają, a my z Jakubem dojadamy spaghetti.

Kolorowa Varenna

Gdy minął czas siesty i słońce trochę opadło, znaleźliśmy się w głównym miasteczku naszego wyjazdu – w Varennie. Słynie ona z kolorowych domków i zabytkowych posiadłości, położonych tuż nad jeziorem Como. Wśród wąskich, krętych uliczek tego urokliwego miasteczka czas zleciał nam bardzo szybko. Na koniec dnia złapaliśmy przepiękne światło, które wykorzystaliśmy do klimatycznych portretów. Do pełni szczęścia w tym dniu brakowało już tylko jednego: pizzy :) I tutaj odkrywam dwie rzeczy. Po pierwsze: jako miłośnik stosowania nadmiarowej ilości sosów, uczę się że dobrze zrobiona pizza o wiele lepiej smakuje bez nich. Po drugie: namówiony przez resztę ekipy, odkrywam popularny drink Aperol, którego zostaję fanem. Dolce vita!

Villa Monastero

W przypadku sesji zagranicznych, gdy mamy wystarczającą ilość czasu, proponuję swoim parom sesję dwuczęściową: tzn. oprócz motywu stricte ślubnego, żebyśmy zrobili również zdjęcia w bardziej luźnym, uniwersalnym klimacie. Zdecydowaliśmy się w ten sposób odwiedzić teren Villi Monastero – i słusznie, bo był to strzał w dziesiątkę. Wspaniałe ogrody, spokój i chwile relaksu zostaną z pewnością na długo w naszej pamięci. Uwierzcie, aż nie chciało się stamtąd wyjeżdżać… Ale czas wracać do domu. Viva Italia!

Średnia ocen: / 5. Głosów:

Brak ocen


880 630 630